Iran Calling

Są takie imiona, miasta, krainy, których nazwy powodują w nas metafizyczne ciarki.

Ich brzmienie przyprawia o rodzaj zawrotu głowy, w mózgu wydziela się chemia, uśmiechamy się do wyobrażonego piękna, odlatujemy…

Mówimy wtedy, że jakieś miejsce nas woła.

Istnieje kilka takich nazw, które mnie wyjątkowo przywołują, np. Patagonia czy Timbuktu. Wierzę, że cała tajemnica zakodowana jest w ich nazwie. No i tak przez lata, gdziekolwiek usłyszałem słowo Iran, albo jeszcze lepiej Persja, natychmiast uruchamiała się we mnie fascynacja na odległość.

W międzyczasie poznałem tradycyjną perską muzykę, przeczytałem fragmenty dzieł Rumiego, zobaczyłem kilka współczesnych irańskich filmów. Doświadczenia te robiły na mnie ogromne wrażenie i o dziwo pasowały do mojej osobistej projekcji na temat Iranu.

W Iranie nigdy nie byłem, jeśli przez bycie gdzieś rozumiemy fizyczne stąpanie po tamtej ziemi. No cóż, często coś nam przeszkadza w realizacji marzeń, szczególnie tych które wydają się irracjonalne.

Aż tu nagle…

Kilka miesięcy temu wracaliśmy samolotem z Osaki do Warszawy. W trakcie długiego lotu postanowiłem bez instrukcji rozpracować świeżo zakupiony w Japonii aparat fotograficzny. Nagle, mój syn Mikołaj zwrócił mi uwagę na widoki za oknem…

Słońce było już nisko, zbliżało się do zachodu.

Skały, piachy, góry, chmury i śnieg zrobiły sobie bal.

Przeróżne formy i kolory próbowały się nawzajem zdominować.

Niebieski siłował się z czerwienią. Kolory pośrednie układały się w warstwy, struktury i faktury.

Realizm pustynnych wydm sąsiadował z abstrakcją skalnych formacji.

Na koniec pojawiła się Ona, miejscowa piękność. W oknie samolotu ukazała się góra, której śnieżna biel pogodziła wszystkie inne barwy.

W trakcie robienia zdjęć nie wiedziałem nad jakimi krajami lecimy. O tym, że fotografowałem Iran dowiedziałem się z elektronicznej mapy wyświetlanej na pokładzie samolotu. Później, już w domu sprawdziłem jakie imię nosi góra:

Demawend – wulkan drzemiący w górach Elburs, najwyższy szczyt Iranu, położony około 70 km na północny wschód od Teheranu i ok. 60 km na południe od miasta Amol. Wulkan zbudowany głównie z kwasowych law andezytowych. Duży kąt nachylenia stoków (stratowulkan) – ok. 30-40°. U podnóża występują licznie wody siarczanowe. Wysokość wulkanu wynosi 5610 m.

Podczas selekcji i obróbki zdjęć zorientowałem się, że od pierwszej klatki do ostatniego zdjęcia zrobionego przez samolotowe okno minęło zaledwie 48 minut i był to na pewno najkrótszy czas powstawania materiału na wystawę w moim życiu. Z drugiej strony wiem jednak, że nie byłoby to możliwe bez kilkunastu lat wcześniejszej fascynacji Iranem, która przez lata we mnie drzemała…

opieka artystyczna – Ewa Trafna
dźwięki na wernisażu – Mikołaj A. Urbaniaque
druk – Art Line M.B.